Ólafur okazał się przesympatycznym człowiekiem, wypełnionym radością i pasją. Nie obyło się bez żartów, pogratulował nam kolejnej rocznicy odzyskania niepodległości, a im bliżej był koniec koncertu, tym sam mocniej nie chciał zejść ze sceny. Na bis zagrał jeszcze dwa utwory. Po czym znów wrócił, by zagrać trzeci, totalną a genialną improwizację, którą jak zapowiedział na początku da do studia, jeśli się nam spodoba. Jakże mogła się nie spodobać? On jest wirtuozem emocji.
A teraz setlista (a dla tych, którzy nie byli a chcą przeżyć ten koncert oto nagranie jakiegoś dobrego człowieka) i wracam dalej napawać się jego muzyką, nie wiem czy dzisiaj w ogóle zasnę.
Magia w stanie czystym:
Þú ert sólin
Þú ert sólin
3055
i mogę zapaść się w niebyt.....
bo jak to stwierdził sam Ólafur " "bo może i świat się kończy, ale jak to ładnie wygląda"...
i mogę zapaść się w niebyt.....
bo jak to stwierdził sam Ólafur " "bo może i świat się kończy, ale jak to ładnie wygląda"...