Wracając jednak do nocnych rozmyślań, znów przygnały mnie one do tematu emocjonalności, tej chaotycznej i gwałtownej, często niezrozumiałej. Ukrytej między wierszami, między ustami. Ciekawi mnie, czy naprawdę zawsze mówiąc wprost, mówimy do kogoś, kto stoi naprzeciwko nas, czy jednak krzyczymy do samych siebie. Gdzie ma granicę dotyk własnych rąk, a gdzie już są dłonie kogoś drugiego, czułe bądź krwawe. A może nas nigdy nie było, może to są tylko odciski tego, co ktoś dawno temu przywołał z własnych wspomnień. Jak ślady na ciele i kroki uliczne.
Nocą różne myśli przychodzą mi do głowy:
"Prześwietlona fotografia"
lubiła się z nami witać, a potem odchodzić
na parkiet, by pląsać i wić się między świetlnymi liniami
dźwięków, między wstrzymywanym przeze mnie powietrzem.
nie podchodź.
mam na sobie tylko twoje spojrzenia.
rozmieniałem się na negatywy, byle tylko móc
na nią patrzeć. uwieczniać czarnobiel. dopasowywać
się do zwalanijącego tempa jej przerysowanych
ruchów, kolorowych plam na włosach.
- do zobaczenia.
i usta smagnięte czerwienią, i ja zastygły
między pustymi kliszami a jej ciałem naprzeciw.
na parkiet, by pląsać i wić się między świetlnymi liniami
dźwięków, między wstrzymywanym przeze mnie powietrzem.
nie podchodź.
mam na sobie tylko twoje spojrzenia.
rozmieniałem się na negatywy, byle tylko móc
na nią patrzeć. uwieczniać czarnobiel. dopasowywać
się do zwalanijącego tempa jej przerysowanych
ruchów, kolorowych plam na włosach.
- do zobaczenia.
i usta smagnięte czerwienią, i ja zastygły
między pustymi kliszami a jej ciałem naprzeciw.